NOWY JORK

Statua Wolności – pomnik Masonerii

Wzniesiony u ujścia rzeki Hudson ten zielonkawy posąg jest chyba najbardziej rozpoznawalnym na świecie punktem w Stanach Zjednoczonych. W powszechnej opinii uchodzi za oznakę wolności i dobrobytu, które oferuje Ameryka imigrantom z całego globu. Dla rzeki ludzkiej, która przybyła na nowy kontynent statkami w XIX i w pierwszej połowie XX wieku była to wizytówka Stanów Zjednoczonych, swoiste Welcome in U.S.A. Czy to jednak jedyne przesłanie? Nie. Jest i drugie, dość oczywiste, choć skrupulatnie pomijane przez media i przewodniki.

Table of Contents

Chyba każdy, kto po raz pierwszy dopływa statkiem turystycznym do Liberty Island, na której wznosi się Statua Wolności, jest nieco zawiedziony jej rozmiarami. Na tle Manhattanu, którego budowle sięgają do nieba, wygląda dość skromnie. Gdy już staniesz na brzegu u jej stóp, zaśniedziały miedziany posąg robi jednak wrażenie. W końcu wraz z cokołem mierzy prawie 100 metrów! Trzeba ją fotografować z daleka, aby zmieściła się w kadrze. Nieprzebrane tłumy ustawiają się do zdjęcia na tle pomnika. Ludzie okrążają budowlę, co zajmuje najwyżej pół godziny, i wracają na statek, którym odpływają z powrotem na Manhattan. Zostaje tona fotek i powrót do codzienności. Będzie na pewno czas, aby podzielić się fotografiami z rodziną, przyjaciółmi czy pokazać je na facebooku. To nic, że zamiast posągu na większości zdjęć widnieje twoja twarz lub sylwetka. Kto by zważał na Lady of Liberty, wszyscy ją przecież znają i wiedzą, jak wygląda!

Niechciany posąg

Co symbolizuje ta postać z promienistą koroną, pochodnią w prawej dłoni, w lewej trzymająca tablicę z datą 4 lipca 1776 roku? Co ma wspólnego z imigrantami? Niewiele! To raczej świadectwo ideologii, której hołdował twórca posągu i jego sponsorzy.

            Frederic Auguste Bartholdi planował postawić statuę w Egipcie, lecz tamtejsze władze odmówiły. Jej charakter budził w Egipcjanach wątpliwości. Wykręcili się, twierdząc, że była dla nich zbyt droga. Drugim przeznaczeniem wzgardzonego przez Egipt prezentu, za który nawiasem mówiąc, trzeba było zapłacić, zostały Stany Zjednoczone. Niektórzy uważają, że Statua Wolności ma twarz matki Bartholdiego, ciało zaś jego kochanki. Jednakże ani jeden, ani drugi aspekt wyglądu nie wydaje się uosobieniem kobiecości, i to chyba nie przez przypadek.

            Rzeźbiarz wpadł na pomysł budowy posągu około 1865 roku podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych. Według oficjalnej wersji statua miała symbolizować przyjaźń amerykańsko-francuską. Rozkochany w ogromnych egipskich budowlach Bartholdi był pod wrażeniem rozmachu amerykańskich miast. W liście do matki pisał: „Stany Zjednoczone są jak urocza kobieta żująca tytoń. Nowy Jork to wiecznie zabiegany tłum, zaniedbane ulice, słupy telegraficzne, druty, proporce powiewające jak na festynie, towary piętrzące się na chodnikach. (…) Wszystko jest tu ogromne, nawet groch.”

W poszukiwaniu sponsorów

W 1871 roku Bartholdi przyjechał ponownie do USA, szukając sponsorów swojego projektu wśród oligarchów amerykańskich. Ci jednak z nieznanych powodów odmówili pieniędzy. Po powrocie do Francji znalazł je szybko wśród francuskich bogaczy. Akcję przeprowadzono, jak byśmy to powiedzieli dziś, pod egidą organizacji pozarządowych sponsorowanych przez nieformalną grupę. W 1884 roku statua została ukończona. Znów pojawił się problem z pieniędzmi, a konkretnie z opłaceniem transportu. Tym razem zadziałał nowojorski milioner i wydawca Joseph Pulitzer, syn żydowskich emigrantów z Węgier. Zainwestował własne środki, ale zorganizował także zbiórkę wśród czytelników swoich gazet oraz zaprzyjaźnionych milionerów. Podzielona na 350 kawałków zapakowanych w 214 skrzyniach przypłynęła statua do Nowego Jorku 17 czerwca 1885 roku.

Wolnomularstwo, inaczej masoneria, to międzynarodowy ruch mający na celu duchowe doskonalenie jednostki i braterstwo ludzi różnych religii, narodowości i poglądów. Ruch ten charakteryzuje się istnieniem trójkątów masońskich, lóż wolnomularskich, obediencji oraz rozbudowanej symboliki i rytuałów. Masoneria to także zespół bractw o charakterze elitarnym i dyskretnym.”

Latarnia morska

Posąg wykonano głównie z miedzi i jego powłoka z czasem spatynowała, czemu statua zawdzięcza obecny jasnozielony kolor. Płaty zewnętrzne są przymocowane do szkieletowej konstrukcji wewnętrznej podobnej do wieży Eiffla. Aby ją umieścić na pokaźnym cokole, 200 mężczyzn pracowało przez 9 lat po 7 dni w tygodniu! Ustawiono ją na Wyspie Bedloesa, którą później, w 1956 roku, przemianowano na Liberty Island. Statua Wolności początkowo pełniła również funkcję latarnii morskiej. Odsłonięcie nastąpiło 28 października 1886; dokonał go osobiście prezydent Grover Cleveland.

            Wszystkie osoby zaangażowane w to przedsięwzięcie, od pomysłodawców przez wykonawców i sponsorów do decydentów, którzy zezwolili na ustawienie posągu na wyspie, należały oficjalnie lub skrycie do stowarzyszenia iluminatów, zwanych inaczej wolnomularzami. Kim byli ci ludzie? Posłużmy się definicją encyklopedyczną: „Wolnomularstwo, inaczej masoneria, to międzynarodowy ruch mający na celu duchowe doskonalenie jednostki i braterstwo ludzi różnych religii, narodowości i poglądów. Ruch ten charakteryzuje się istnieniem trójkątów masońskich, lóż wolnomularskich, obediencji oraz rozbudowanej symboliki i rytuałów. Masoneria to także zespół bractw o charakterze elitarnym i dyskretnym.” Ten opis dotyczy oficjalnej ich działalności; nieoficjalnie ludzie ci, szczególnie z kręgów najwyższego wtajemniczenia, mieli i mają o wiele większe i bardziej dalekosiężne ambicje. Masoneria, jak wiele innych globalnych stowarzyszeń, grup czy klik, nie bez powodów była i jest posądzana o chęć kształtowania świata według swoich planów. Niektórzy twierdzą, że Statua Wolności niejako symbolicznie zaznacza teren, tzn. świadczy o dominacji w Stanach Zjednoczonych. To zresztą znajduje potwierdzenie w rzeczywistości. Począwszy od ojców Stanów Zjednoczonych, za jakich uważani są George Washington czy Benjamin Franklin, większość prezydentów i elity społeczeństwa amerykańskiego była i jest członkami lóż masońskich.

Symbolika masońska

Czy Statua Wolności to przesłanie pozostawione przez jej budowniczych dla potomności? Posąg jest dziwnym tworem. Przyglądam się Lady of Liberty i nie widzę symboli wolności – to raczej postać, ni to kobieca, ni męska, która zdaje się wskazywać jedyną drogę wzniesioną w górę pochodnią. Dla obserwatora jest to raczej znak nakazu niż drogowskaz czy tablica powitalna. Beznamiętna twarz niemal rozkazuje: podążajcie za moją pochodnią w kierunku, który wam wskazuję!

Ta symbolika dokładnie pasuje do pierwszej nazwy posągu: „Liberty Enlightening the World”. Oświecenie to główne hasło iluminatów, ale tu oznacza słońce, mądrość, jasność, blask. Ten, kto niesie światło, czyli po łacinie: lucius – światło, a ferre – nieść, słowem: lucyfer. Każdy człowiek wychowany w cywilizacji chrześcijańskiej wie, że to szatan, upadły anioł. Tymczasem w starożytności, do której nawiązują iluminaci w swojej filozofii, Lucyfer był symbolem planety Wenus, której pojawienie się na horyzoncie zapowiadało świt. Dla wolnomularzy to przedstawiciel religii wschodnich, erotyki, idei zmiany świata na inny, z założenia lepszy.

Wyraźnie widać w koronie posągu siedem złotych promieni słońca – to kolejny symbol iluminackiej promieniującej mądrości, potęgi, która jest ponad prawem i moralnością.

Symbolika zawarta przez masonów w posągu, który stanął u ujścia rzeki Hudson, wydaje się bezdyskusyjna; z kolei ta imigracyjna, która zrodziła się w efekcie zmiany nazwy z „Wolności Iluminującej Świat” na Statuę Wolności, też ma swój ciężar gatunkowy. Ktoś może powiedzieć, że przecież data 1776 to rok ogłoszenia niepodległości Stanów Zjednoczonych. Oczywiście, zgoda, tylko dodajmy, że to także data powstania w Niemczech masonerii. Zbieg okoliczności?

George Washington w liście z 1798 roku napisał: „Nie jest moją intencją wątpić w doktrynę Iluminatów i zasady Jakobinów rozprzestrzeniające się po Ameryce. Wręcz przeciwnie. Nikt nie jest bardziej zadowolony z tego faktu niż ja.” Prezydent John F. Kennedy powiedział o tajnych stowarzyszeniach: „Samo słowo sekret jest odrażające w wolnym i otwartym społeczeństwie. I my, obywatele, w sposób stanowczy sprzeciwiamy się tajnym stowarzyszeniom, tajnym przysięgom i tajnym uczynkom.” Kilkanaście dni po tym oświadczeniu Kennedy został zamordowany.

               Oglądając tę czy też tego, „co niesie światło”, warto pamiętać, że kamieniem węgielnym pod budowę posągu było przesłanie zgoła inne niż to, którym nas karmią media i przewodniki

Scroll to Top