Nawet jeśli ktoś nie miał okazji tam być, na pewno ją widział. Monument Valley została sfilmowana w dziesiątkach westernów. Obfotografowano ją ze wszystkich stron. Wytwórnia Hollywood odkryła dolinę dla świata. Reżyser John Ford pojawił się tam pierwszy raz pod koniec lat trzydziestych ubiegłego wieku. W Monument Valley nakręcił siedem westernów, a te przeszły do historii kinematografii. Ford miał licznych naśladowców i wspólnie wykreowali amerykańską ikonę Dzikiego Zachodu, na którą złożyły się krajobraz Monument Valley, zagubiony samotny kowboj na koniu zmierzający przed siebie i w tle atakujący tabory, wrzeszczący Indianie.
Arizona / Utah – Monument Valley
Westernowa dolina
Table of Contents
Jedziemy z południowego wschodu drogą numer 162, a następnie 163 wzdłuż rzeki San Juan, która wpada do Colorado River. Wokół jej koryta wypełnionego błękitną wodą wszystko się zieleni. Kiedy rozejrzymy się wokół, zobaczymy wypalaną i sucha jak pieprz ziemię te oazy życia robią wrażenie.
Wyżyna Kolorado ma przydomek “Red Rock Country”. Czerwienie w wielu odcieniach dominują zarówno, jeśli chodzi o skały jak i to co pozostało po nich w wyniku erozji. Niektórzy mówią, że kwintesencją jej krajobrazu i historii geologicznej jest Wielki Kanion Kolorado oraz właśnie Dolina Monumentów do której się wybieramy. Skalne ostańce, kopuły, strzeliste słupy, płaskie i długie jak płetwa rekina łańcuchy, rafy, wąskie rzeki, naturalne mosty i kaniony szczelinowe to tylko niektóre z cech płaskowyżu.
W tym regionie pogoda potrafi się zmieniać błyskawicznie. W drodze widzimy na południu gdzieś w okolicach, gdzie spotykają się ze sobą granice Utah, Arizony, Kolorado i Nowego Meksyku zaczynają kłębić się ciemne jak ołów chmury. Deszcze są tutaj gwałtowne i zastanawiam się czy nie opóźnia jazdy do naszego celu. Po kilkunastu minutach chmury są już całkiem blisko i zrywa się potężny wiatr. Podnoszą się w powietrze tumany piachu. Samochodem rzuca z jednej na drugą stronę wąskiej szosy. Aż strach pomyśleć, gdyby coś się w nim popsuło. Na tym pustkowiu trudno byłoby o pomoc. Telefony pokazują “brak zasięgu”.
Z ogromną szybkością przez drogę przelatują z tumbleweed, nazywane po polsku pustynni lub stepowymi biegaczami. Są to suche krzaki różnych krzewów oderwane od korzeni. Pojawiają się pojedynczo lub w masie. Czasem całe stada włochatych kulek przemykają z szybkością wiatru. Lecą blisko ziemi, ale niekiedy unoszą się w powietrzu. Kilka uderza w naszego forda. Cześć ginie pod jego kołami i zamienia się w pył. Inne odbijają się jak plażowe piłki. Te pędzą dalej na południe.
Pustynni biegacze
Tumbleweed - Pustynni biegacze
Biegacze – rośliny, których pędy nadziemne lub ich części (kwiatostany, dęte owoce) stanowią diaspory przemieszczające się po powierzchni ziemi pod wpływem działania wiatru. Biegacze są roślinami typowymi dla biomów pustynnych i stepowych, gdzie otwarte przestrzenie pozwalają pokonywać duże odległości. Rośliny lub ich części zyskują zdolność do toczenia się przybierając kulisty kształt oraz ażurową i lekką konstrukcję, po czym w całości lub części odłamują się. Przemieszczane przez wiatr gubią owoce i nasiona, często w znacznej odległości od miejsca rozwoju rośliny macierzystej
Tumbleweed wpisują się w westernową legendę Dzikiego Zachodu. Rzeczywistość pokazuje, że nie jest to tylko budujący emocje twór wyobraźni scenarzystów i reżyserów. Te pędzące szare kule podkreślają i budują grozę sytuacji. Jasno pokazują ponurą przestrzeń, gdzie martwe przedmioty zachowują się czasem jak żywe.
W naszym samochodzie zrobiło się cicho.
Jedziemy dalej. Drogą teraz wije się w kanionach skalnych. Znów jesteśmy na otwartej przestrzeni. Wiatr ustaje. Pustynna burza traci impet. Biegacze stepowi się zatrzymują. To przerwa przed drugim aktem burzy. Zaczyna padać, a właściwie lać jak z cebra. Ściana deszczu znów przykrywa horyzont. Na płaskowyżu chmury są nisko.
Kiedy deszcz ustaje i zaczyna przebijać się przez chmury słońce ukazuje się niesamowity krajobraz, który zapiera dech. Krople deszczu nasączyły skały, ziemię i malutkie krzewy. Wybuchła paleta soczystych kolorów. Brązy stały się bardziej brązowe, czerwień czerwieńsza, a łososiowy piasek nabrał jaskrawej żółci. Między nimi krzewy w odcieniach jaskrawej szałwii. W kilku miejscach zatrzymujemy się, aby pstryknąć trochę fotek. Ten krajobraz jest unikalny i pewnie nigdy nie będzie go dane zobaczyć drugi raz. Ciekawe, ale to, co wydaje się nam najpiękniejsze, jest zwykle nieprzyjazne dla człowieka.
Chciałoby się tu zostać na dłużej, ale może zabraknąć czasu na najważniejsze miejsce w programie dnia. Żeby tylko nie padało w Dolinie Monumentów, bo wtedy z jazdy po bezdrożach nici. Woda może je zamienić w błotniste ścieki, gdzieniegdzie pojawią się groźne rzeczki. “Flush flooding“ (czytaj więcej pod linkiem), czyli powodzie błyskawiczne to na obszarach półpustynnych to niezwykle groźne zjawisko. Burze w suchych regionach są rzadkie, ale mogą dostarczyć ogromnej ilość wody w bardzo krótkim czasie. Deszcze padają często na słabo chłonącą, skalną i gliniastą ziemię, co znacznie zwiększa ilość odpływu, którym muszą sprostać rzeki i inne kanały wodne.
Monument Valley, zwana przez tubylców “Tse Bii Ndzisgaii” (“Dolina w skale”) nie została zajęta przez osadników zmierzających od połowy XIX wieku na zachód. Omijali ją wielkim łukiem, ponieważ ziemia kompletnie nie nadawała się pod uprawę. Brakowało tutaj wody i dzikich zwierząt mogących stanowić pożywienie. A jednak Indianie Navajo zepchnięci później na te nieużytki przetrwa-li.
Navajo to najliczniejsze plemię indiańskie żyjące w Ameryce Północnej. Według spisu powszechnego liczy dziś około 400 tysięcy (dane z 2021 roku). Na terenie rezerwatu wielkości Czech znajdującym się w stanach; Utah, Arizona i Nowy Meksyk mieszka, około 160 tys.
Na tym pustkowiu przez miliony lat prawdopodobnie tylko od czasu do czasu pojawiali się ludzie. Przetrwanie było możliwe, ale unosiło się nad nim widmo śmierci. Teraz Navajo żyjący na terenie rezerwatu czerpią zyski z turystyki i cennych minerałów, w które jest bogata ta ziemia. Dalej jednak są to bardzo ubodzy mieszkańcy Stanów Zjednoczonych; 43 procent rodzin liczących co najmniej cztery osoby zarabia poniżej 24 tys. dolarów co przez władze federalne uznawane jest jako życie poniżej granicy ubóstwa. 44 procent nie ma ukończonej szkoły średniej, a tylko 7 ma zaliczone studia wyższe. Stałą pracę ma tylko 22 procent dorosłych! Te liczby mówią same za siebie.
Emocje są ulotne i każdy próbuje je przedłużyć przy pomocy fotografii czy video. Najciekawsze zdjęcia nie tylko dokumentujące podróż, ale i artystyczne można wykonać w późnych godzinach popołudniowych i wieczorem. Z tarasu widokowego spod centrum informacyjnego i muzeum roztacza się najpiękniejsza i najbardziej znana panorama Monument Valley. Tam należy wykonać albumową serię zdjęć. W 15-20 minutowym okienku czasowym tuż przed zachodem słońca wychodzą najciekawsze ujęcia. Wtedy słońce z zachodu oświetla kilkudziesięciokilometrowy horyzont Monument Valley wzbogacony o niesamowite, wielokilometrowe cienie formacji skalnych. Natomiast na bezdroża doliny najlepiej wyruszyć bardzo rano lub wczesnym popołudniem.
Dojeżdżamy na miejsce. Wjazd do parku znajduje się przy drodze, która krzyżuje się z trasą 163 prowadzącą z Kayenta w Arizonie do Mexican Hat w Utah. Opłaty są trochę inne niż w parkach federalnych. Terenem zarządzają Indianie i oni wyznaczają ceny. Naliczane są w zależności od liczby osób oraz tego, czy samochód jest prywatny, czy wycieczkowy.
Komfort związany jest głównie z temperaturą. Najlepszymi miesiącami na wyprawę do Monument Valley są; kwiecień i maj oraz wrzesień i październik. Lato potrafi być upiornie gorące, a zimą dominują chłody, a nawet zdarzają się przymrozki i opady śniegu.
Emocje są ulotne i każdy próbuje je przedłużyć przy pomocy fotografii czy video. Najciekawsze zdjęcia nie tylko dokumentujące podróż, ale i artystyczne można wykonać w późnych godzinach popołudniowych i wieczorem. Z tarasu widokowego spod centrum informacyjnego i muzeum roztacza się najpiękniejsza i najbardziej znana panorama Monument Valley. Tam należy wykonać albumową serię zdjęć. W 15-20 minutowym okienku czasowym tuż przed zachodem słońca wychodzą najciekawsze ujęcia. Wtedy słońce z zachodu oświetla kilkudziesięciokilometrowy horyzont Monument Valley wzbogacony o niesamowite, wielokilometrowe cienie formacji skalnych. Natomiast na bezdroża doliny najlepiej wyruszyć bardzo rano lub wczesnym popołudniem.
W głąb doliny
Na miejscu pozostaje do wyboru na zwiedzanie kilka opcji. Po nacieszeniu się bezkresną przestrzenią należy zobaczyć cuda przyrody z bliskiej perspektywy. Jedziemy tam samodzielne lub z przewodnikiem. Wiele osób wjeżdża na 17 kilometrową trasę swoimi samochodami. Jednak najciekawsze miejsca można zobaczyć tylko z przewodnikiem (trasy Mystery Valley i Hunts Mesa). W dolinie można przenocować pod namiotem na polu biwakowym, w domkach. Ci, którzy mają więcej czasu, stanowczo powinni się zdecydować na pieszą wędrówkę po wyznaczonych szlakach, których nie jest dużo lub na konną przejażdżkę – ta z kolei jest dość kosztowna.
Obok parkingu znajdują się drewniane wiaty, gdzie można spotkać Indian oferujących wycieczki. Przekonałem się wcześniej, że liczy się nie tylko cena, ale też konkretna osoba. Niektórzy idą na łatwiznę i wożą po najkrótszej pętli, bez komentarza i drogo.
Szukam Indianina o imieniu Ira, którego kiedyś nazwałem na własny użytek “wodzem o smutnych oczach”. Byłem już z nim w dolinie i przekonałem się, że jest znakomitym, czującym naturę przewodnikiem. Udaje mi się go odnaleźć. Akurat zjechał z trasy. W godzinach popołudniowych nie ma tłoku, firmom zależy na klientach i można skutecznie negocjować umowne ceny. Szczególnie jak na objazd wybiera się razem więcej osób.
Szyfry Wojny
Navajo maja swój skomplikowany język. Dostrzegli to wojskowi podczas II wojny światowej i używali ich do przekazywania wiadomości bez konieczności ich kodowania. Przemysł filmowy utrwalił to w hollywoodzkim stylu w obrazie z 2002 roku "Szyfry wojny". Film pokazał dwie ważne sprawy; wyjątkowość Indian Navajo oraz stosunek potomków kowbojów do tej nacji, który generalnie był wrogi i nacechowany poczuciem wyższości.
Indianie rzadko się uśmiechają do obcych. Na twarzach mają wypisany smutek, nastrój bezsilnej urazy i złości ludzi przeświadczonych, że zostali pokrzywdzeni nie przez los, ale tych którzy bez zaproszenia przybyli przed wiekami na ich ziemie.
Staram się przypomnieć mojemu znajomemu “wodzowi”. Po powitaniu i przedstawieniu przez niego maksymalnej ceny proponuję mu tę która ostatnio zapłaciłem jednym zdaniem, które nauczyłem się w języku Navajo.
– T’ááłá’í béeso dóó ba’aan naaki béeso. – powiedziałem.
Miało to oznaczać, że gotowy jestem zapłacić od osoby po 25 dolarów.
Wódź się uśmiechnął i wskazał na swojego białego chevroleta z otwartą paka dla turystów. Siadamy, zapinamy się w pasy, bo będzie miejscami bardzo rzucać i ruszamy krętą drogą na bezdroża doliny.
Wszędzie są widoczne imponujące skalne wieże, ostańce i iglice. Osiągają wysokość od 120 do 300 metrów od podstawy. Często są bajkowo otulone chmurami. Słońce, szczególnie o poranku i późnym popołudniem, wydobywa z tych skał niesamowite kształty, refleksy i cienie. Płaskie przestrzenie dodają majestatu całej kompozycji doliny.
Dojeżdżamy do słynnego John Wayne Point. Tu wykonano legendarne zdjęcie przedstawiającego ikonę westernów na koniu, na cyplu wysuniętym nad przepaścią. “To właśnie tu Bóg stworzył Dziki Zachód”, tak podobno powiedział John Wayne, kiedy przybył do Monument Valley, by wystąpić w pierwszym swoim westernie “Stagecoach”.
Można wykonać takie zdjęcie w tym samym miejscu, na mustangu w biało czarne łatki. Przyjemność kosztuje tylko pare dolarów, a pamiątka zostaje na całe życie. Nasza sesja zdjęciowa ulega jednak gwałtownemu skróceniu gdyż znów zrywa się silny wiatr i młody chłopak wprowadzający konia z jeźdźcami na wysunięty cypel odmawia ze względu na bezpieczeństwo. Wsiadamy na pakę samochodu. Znów mamy burzę piaskową. Drobiny kurza wdzierają się wszędzie. Chowamy aparaty fotograficzne w szczelne torebki plastykowe.
Wjeżdżamy na pętlę dostępna tylko z przewodnikami. Po kolei oglądamy Totem Pole, Yei Bi Chei, Ear of the wind (Ucho wiatru) przez który akurat przelatują tumany czerwonego piachu, dalej mamy The Submarine Rock, którzy rzeczywiście przypomina łódź podwodna i wreszcie korona programu Big Hogan i Suns Eye – czyli oko słońca. Tu się zatrzymujemy na dłużej. Ira prowadzi na do ogromnej wnęki w kształcie muszli, gdzie w górnej części znajduje się okrągły otwór przez, który zagląda niebieskie niebo.
Ira prosi nas o chwile skupienia. Kładziemy się na skałach, zamykamy oczy. Przewodnik opowiada o losie swoich współplemieńców i zaczyna w końcu śpiewać starą pieśń Indian Navajo. Jego głos obija się od ścian wzmagając siłę i barwę. Podkreśla to przejmującą i tajemniczą atmosferę miejsca.
– O czym była ta pieśń? – pytam Ira
– To głos tej doliny, który przynosi ukojenie cierpiącym.
Wracamy do samochodu. Roślinność w parku jest uboga. Gdzieniegdzie tylko widać poskręcane z wiekiem i zmęczone walką o przetrwanie jałowce oraz juki gromadzące skrzętnie wodę ze skromnych opadów. Czasem liczą sobie one po kilkaset lat.
Według geologów dzisiejsza Dolina Pomników była w zamierzchłej przeszłości rodzajem basenu; przez miliony lat wypełniał go materiał pochodzący z erozji wcześniejszych formacji, który następnie pod wpływem gigantycznych obciążeń górnych warstw przekształcił się w litą skałę. Potem w wyniku procesów górotwórczych basen został wypiętrzony na wysokość około 5 kilometrów ponad poziom morza. I tak niecka stała się płaskowyżem. Potrzeba było kolejnych około 50 milionów lat, aby ten obszar w wyniku erozji znów przekształcił się w dolinę. Na powierzchni pozostały jego fragmenty, które przypadkiem zostały sformatowane z twardszego materiału. To właśnie słynne ostańce.
Krajobraz, który nie da się opisać słowem
Według geologów dzisiejsza Dolina Pomników była w zamierzchłej przeszłości rodzajem basenu; przez miliony lat wypełniał go materiał pochodzący z erozji wcześniejszych formacji, który następnie pod wpływem gigantycznych obciążeń górnych warstw przekształcił się w litą skałę. Potem w wyniku procesów górotwórczych basen został wypiętrzony na wysokość około 5 kilometrów ponad poziom morza. I tak niecka stała się płaskowyżem. Potrzeba było kolejnych około 50 milionów lat, aby ten obszar w wyniku erozji znów przekształcił się w dolinę. Na powierzchni pozostały jego fragmenty, które przypadkiem zostały sformatowane z twardszego materiału. To właśnie słynne ostańce.
Teren ma powierzchnię około 17 milionów akrów, z których gros znajduje się w stanie Utah. Obszar został w 1958 roku przekształcony w park. Indianie zajęli się jego ochroną, a jednocześnie umożliwili zwiedzanie coraz liczniej przybywającym turystom i podróżnikom, którzy pragną skonfrontować rzeczywistość z krajobrazami oglądanymi w westernach.
Od czasów, kiedy John Ford* kręcił swoje westerny, w stosunkach międzyludzkich w okolicy sporo się zmieniło. Indianka Navajo sprzedająca pamiątki przywołuje wspomnienia starszyzny plemiennej: – Dawniej, a nawet jeszcze paręnaście lat temu znani aktorzy, reżyserzy, filmowcy bratali się z nami, rozmawiali, pytali, czasem zatrudniali nas jako statystów; teraz jest inaczej – wytwórnie kupują u nas prawo do kręcenia scen filmowych, a później chowają się za kordonami policji i ochrony.
Krajobraz Monument Valley oszałamia swoim pięknem. Świat ludzi się zmienia szybko, na naszych oczach, ale natura potrzebuje na to milionów lat. Działa w skali biblijnej. Niesamowite formacje rudobrązowych skał, roślinność i światłocień o wschodzie i zachodzie wraz z kowbojem na pstrokatym koniu na wysokiej skale nad przepaścią pozostaną na zawsze ikoną Dzikiego Zachodu.
Krajobrazy z Monument Valley znalazły się m.in. w tak znanych filmach jak:
- Stagecoach – Dyliżans (1939),
- Fort Apache (1948),
- Rio Grande (1950,)
- The Searchers – Poszukiwacze (1956),
- Easy Rider – Swobodny jeździec (1968),
- Once Upon a Time in the West – Pewnego razu na dzikim zachodzie(1968)
- 2001: A Space Odyssey – Odyseja kosmiczna 2001 (1968),
- Mackenna’s Gold – Złoto Mackenna (1969), I
- ndiana Jones and the Last Crusade – Indiana Jones i ostatnia krucjata (1989),
- Back to the Future Part III –
- Powrót do przyszłości III (1990),
- Forrest Gump (1994),
- The Lone Ranger – Jeździec znikąd (2013).
Podstawowe dane na temat Monument Valley:
• geograficznie jest częścią Płaskowyżu Kolorado
• administracyjnie leży na granicy stanów; Arizona i Utah.
• znajduje się na wysokości od 1500 do 1800 metrów nad poziomem morza.
• największa formacja skalna liczy od podstawy ma 300 metrów wysokości
• park został utworzony w 1958 roku
• najcieplejszy jest lipiec, kiedy temperatura dochodzi do 42 stopni a najzimniejszy styczeń, w którym mogą zdarzyć się przymrozki
• największe opady są w sierpniu około 18.5 milimetrów a najmniejsze w lipcu około 2.5 milimetrów
• dla wszystkich dostępna jest 17 kilometrowa pętla oraz kilka szlaków pieszych.
• obszar parku w całości położony jest na terenie rezerwatu Monument Valley Navajo Tribal
• powierzchnia parku wynosi 371 kilometrów kwadratowych